19 kwietnia 2024

Solidarność elit budowana na wykluczeniu

Podczas kampanii prezydenckiej kandydat Platformy Obywatelskiej na każdym niemal spotkaniu opowiadał o „odbudowaniu wspólnoty”. Tuż po wyborach w Gdańsku jego macierzysta partia zorganizowała spotkanie powyborcze, na którym padły propozycje wykorzystania „nowej energii” na bazie której liderzy polityczni będą tworzyć „ruch obywatelski” dla niepoznaki nazwany „nową solidarnością”. Czym miałby być ten „nowy ruch” kreowany przez polityków PO, poza tym, że „miałby nie być Platformą Obywatelską”? Na jakich podstawach programowych poza „nową energią” miałby się opierać ten „postpolityczny twór”?

Politycy Platformy i jej przybudówek mają wieloletnie doświadczenie w budowaniu niezależnych, apolitycznych „ruchów” bazujących na zniechęceniu do swojej macierzystej partii, z wykorzystaniem rzekomej „obywatelskości”. W 2011 były wiceprzewodniczący tego ugrupowania, Janusz Palikot, zastosował manewr „odejścia od Platformy” i stworzenia ruchu swojego imienia (właściwie nazwiska), dzięki czemu w 2011 r. wprowadził do Sejmu 40 posłów. W 2015 r. podobny manewr bazujący na niechęci do partii Donalda Tuska zastosował Ryszard Petru tworząc Nowoczesną. Resztki tej formacji w 2019 r. zostały wchłonięte przez PO. W międzyczasie był jeszcze „Plan Petru” i partia Teraz!, zgłoszona do likwidacji po miesiącu od rejestracji. Nie zapominajmy przy tym, że szefem sztabu wyborczego „obywatelskiego” Szymona Hołowni był Jacek Cichocki, minister w rządach Donalda Tuska i Ewy Kopacz latach 2011-2015.

„Nowa solidarność” zapowiadana przez przewodniczącego i wiceprzewodniczącego PO również będzie bazować na niechęci do własnej formacji politycznej i spróbuje udawać, że z polityką nie ma nic wspólnego. Żebyśmy mieli pełną jasność sytuacji: liderzy polityczni na wiecu partyjnym własnej formacji zapowiedzieli budowę „ruchu obywatelskiego” z uwagi na zniechęcenie wyborców do ich własnego, politycznego szyldu, do ich macierzystej partii. Czy może być jeszcze bardziej groteskowo? Otóż może!

Zapowiadana w trakcie kampanii „nowa wspólnota”, której odbudowanie postawił sobie za główny cel wiceprzewodniczący Trzaskowski zakładała wykluczenie z polityki prezesa Kaczyńskiego i bezwzględne rozliczenie polityków PiS. Tuż przed ciszą wyborczą jak i po wyborach okazało się, że „nowa wspólnota” miałaby zostać oparta na haśle ukrytym pod ośmioma gwiazdkami, propagowanym przez medialnych przedstawicieli PO oraz popieranym przez wielu polityków tej partii. Okazuje się, że „**bać i się nie bać” trzeba nie tylko członków i polityków Prawa i Sprawiedliwości, ale też katoli i ciemniaków z Podkarpacia, rolników i wieśniaków z Podlasia i Lubelszczyzny, emerytów, rencistów, a nawet niepełnosprawnych, którzy odważyli się otwarcie popierać Zjednoczoną Prawicę.

Jak zapowiadali przewodniczący i wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej w nowym ruchu jest miejsce dla każdego, byle nie był katolikiem, nie był ze wsi, a nie daj Panie Boże z Podlasia, Lubelszczyzny czy Podkarpacia, ani też z Polski centralnej, która również zdecydowanie poparła prezydenta Dudę. No i nie może być z PiS ani popierać tego ugrupowania. Całą resztę politycy PO serdecznie zapraszają! Tak poprzez masowe wykluczenie buduje się nową wspólnotę.

Trudno też określić pod jakimi sztandarami miałaby zostać zorganizowana „nowa solidarność”. Biało-czerwonych flag nie było nie tylko podczas wieczoru wyborczego Rafała Trzaskowskiego. Nie było ich również wśród zebranych w Gdańsku podczas wiecu kilka dni po wyborach prezydenckich (poza jedną biało- czerwoną, jaką udało mi się wypatrzeć wśród tłumu obecnych). Zmiany w naszej ojczyźnie prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz powiązała ze „zmianą biało-czerwonej flagi”, nie powiedziała jednak na jaką.

Utworzone w 1980 r. NSZZ Solidarność były największym, liczący ponad 10 milionów członków ruchem społecznym, związkiem zawodowym, zorganizowanym w opozycji do komunistycznych władz PZPR rządzącej wówczas Polską Rzeczpospolitą Ludową. Dziś byli wysocy funkcjonariusze i sekretarze Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej dostają się do Parlamentu Europejskiego z list Platformy Obywatelskiej, a byli funkcjonariusze służb specjalnych i Milicji Obywatelskiej, którzy w latach ’80 walczyli z Solidarnością i wysługiwali się reżimowi PRL, a którym ograniczono niebotyczne emerytury, znajdują obrońców swoich interesów w liderach PO. To jest nowy etos „Solidarności Obywatelskiej” tworzony przez polityków tego ugrupowania.

Czym zatem może być „nowa solidarność”? To z pewnością nowoczesny ruch bez katoli i ciemniaków z Podkarpacia, rolników, chamów i wieśniaków z Podlasia i Lubelszczyzny, czy pisowksiej szarańczy, czyli bez ponad 10 milionów ludzi, których obowiązkowo trzeba **bać! To oddolny ruch społeczny i obywatelski stworzony przez wieloletnich działaczy i liderów politycznych, nie per pocura, jak miało to miejsce w przypadku ruchu Kukiza, ale wprost przez polityków z pierwszego szeregu budujących narracje o „pozapartyjnosci” i „ponadpartyjności”. To wreszcie „solidarność” bez telewizji publicznej, bez Instytutu Pamięci Narodowej i bez Centralnego Biura Antykorupcyjnego, których likwidację zapowiedzieli Rafał Trzaskowski i Grzegorz Schetyna. Oznaczałoby to wdrożenie doktryny państwa budowanego na dezinformacji zagranicznych mediów działających w Polsce, niepamięci historycznej i wreszcie bezprawiu- tu kłania się przykład aresztowanego właśnie na 3 miesiące Sławomira Nowaka- byłego szefa gabinetu politycznego premiera Donalda Tuska.

„Nowa solidarność” przewodniczącego Budki i wiceprzewodniczącego Trzaskowskiego to partia polityczna próbująca zaistnieć w kamuflażu „ruchu obywatelskiego”, formacja bezideowa, bazująca jedynie na „nowej energii” otumanionych Sokiem z Buraka i zachęcanych do agresji wyborców. To w końcu bezprogramowa organizacja, której tworzone na kolanie „pomysły na Polskę”, tak jak „4 x Tak”, „sześciopak Schetyny” czy „program Trzaskowskiego” przechodzą do krainy wstydliwej niepamięci i dezaktualizują się szybciej niż są pisane. Po kilku dniach nie znają ich nawet sami autorzy.

Jeśli mielibyśmy jednym zdaniem opisać czym ma być zapowiadana przez przewodniczącego Budkę i wiceprzewodniczącego Trzaskowskiego „nowa solidarność” to śmiało możemy powiedzieć, że jest to „nowa wspólnota” dawnej postkomunistycznej nomenklatury oraz, mówiąc Ziemkiewiczem, „samozwańczej elity odpiłowanej od koryta”. Czyli solidarność byłych „ludzi władzy”, zarówno tych z czasów PRL, jak i tych z niesławnych czasów 8-letniej koalicji PO-PSL w latach 2007-2015.

Wspólnota oparta na dezinformacji, niepamięci i bezprawiu. Nowa wspólnota obywatelska Platformy.

SAD

Foto: Flickr PO z prawem do wykorzystania.