2 grudnia 2024

12 dowodów na fałszywość pandemii

Większość świadomych obserwatorów życia społecznego, po półtora roku prowadzenia projektu pandemicznego zdążyło stracić jakiekolwiek złudzenia co do jego charakteru. Pandemia COVID-19 to narzędzie przebudowy świata państw zachodnich, a w konsekwencji również tej części świata, która do grona państw objętych systemami liberalnej demokracji i wolnorynkowego kapitalizmu aspirowała. W wyniku doprowadzenia do końca tego projektu, systemy polityczne, gospodarcze i społeczne państw Unii Europejskiej, Stanów Zjednoczonych, dawnych krajów Korony Brytyjskiej przypominać będą chiński totalitaryzm, gdzie ani na prywatną przedsiębiorczość, ani na prawa człowieka w dotychczasowym rozumieniu miejsca nie będzie. Kreatorzy obecnego kryzysu zaszli już zbyt daleko, żeby z obranej drogi zawrócić. Nam, bez względu na naszą wolę i zamiary, przypadła jedynie rola bezwolnych obserwatorów. Dlatego przynajmniej postarajmy się być obserwatorami świadomymi.

Jesteśmy świadkami największego eventu z zakresu inżynierii społeczno-polityczno-gospodarczej w dziejach globu. Przyjrzyjmy się za pomocą jakich narzędzi, procedur, przesłanek  i spreparowanych informacji zmieniany jest nasz dotychczasowy świat.

  1. COVID-19 nie jest chorobą, nad którą nie można zapanować

Wbrew początkowej panice, wygenerowanej dzięki chińskiej propagandzie, prezentującej katastroficzne obrazy pozamykanych miast, zaspawywanych drzwi do budynków, ludzi padających na ulicach jak rażeni prądem, okazało się, że COVID-19 nie jest chorobą, która nieodwracalnie sieje śmierć. Zdjęcia ciężarówek z Bergamo, hiszpańskich lodowisk wypełnionych łóżkami, chłodni z Nowego Jorku odniosły zamierzony skutek psychologiczny. Nie sprawiły jednak, że efektem tajemniczej choroby z chińskiego Wuhan były pola śmierci w Stanach Zjednoczonych czy Europie Zachodniej. COVID-19 ma zdecydowanej większości przypadków przebieg bezobjawowy lub bardzo łagodny, zwłaszcza wśród dzieci i ludzi relatywnie młodych. Może być groźny dla osób starszych i schorowanych. Jednak śmiertelność powodowana przez COVID ma się nijak do skutków działania dżumy, czarnej ospy, wirusa Marburg czy eboli.

  1. Najgroźniejsza pandemia w historii ludzkości o najniższej śmiertelności

Zgodnie z oficjalnymi danymi, publikowanymi przez WHO przez ponad półtora roku trwania pandemii, na COVID-19 zmarło około 5 milionów osób. Na całym globie. To mniej niż liczba osób, które w 2019 roku zmarło z powodu wylewu (ponad 6 mln osób, dane WHO), i niemal dwukrotnie mniej niż liczba osób, które w tym samym czasie zmarło na niedokrwienną chorobę serca (niemal 9 mln osób, dane WHO). Z tego powodu – ponad 15 milionów ofiar śmiertelnych w 2019 r. w wyniku tych dwóch schorzeń – nie zamknięto świata. Co roku na świecie umiera ponad 55 milionów ludzi.

Równo 100 lat temu, w latach 1918 – 1920, przez półtora roku grypa hiszpanka uśmierciła około 50-100 milionów ludzi w Europie, Ameryce Północnej, Afryce i Azji. Populacja całego globu wynosiła wówczas ok. 2 miliardy ludzi. Dziś przy liczebności blisko 8 miliardów, według oficjalnych danych pandemia COVID-19 pochłonęła ok. 5 milionów ofiar. Pamiętajmy przy tym, że statystyki opracowywane są na podstawie dających fałszywe wyniki testów antygenowych i testów PCR. Proporcjonalnie, przy obecnym zaludnieniu globu, grypa hiszpanka pochłonęłaby ok 200-400 milionów istnień ludzkich, a nie 5 milionów jak obecna, fałszywa pandemia.

W Polsce w 2021 roku na COVID-19 oraz choroby współistniejące zmarło dotąd nieco ponad 16.000 osób w wieku do 70 lat. Natomiast na choroby nowotworowe ponad 120.000 osób, a na choroby serca ponad 140.000. Mamy raczej do czynienia z pandemią nadmiarowych  zgonów niż z pandemią grypopodobnej choroby.

Foto: Pixabay
  1. Posługiwanie się fałszującymi wyniki testami

Prowadzenie projektu pandemicznego jest możliwe dzięki poddawaniu społeczeństw presji propagandowej opartej na liczbie zachorowań na najgroźniejszą w historii ludzkości, jak się okazuje, chorobę dróg oddechowych. W początkowej fazie pandemii wykorzystywane były testy antygenowe, o których ponad rok temu członek Rady Medycznej przy premierze RP prof. Rober Flisiak powiedział, że „zostały sklecone gdzieś w Korei na początku pandemii (…) i to jest tragedia, bo one dają wyniki porównywalne z rzutem monetą, bo to jest potwierdzone: 40% czułość w ośrodku, który miał potwierdzić (ich) przydatność.”

Porównywalną skuteczność mają testy PCR (z ang. polymerase chain reaction, reakcja łańcuchowej polimerazy). Twórca tej technologii i laureat nagrody Nobla za dokonania w tym zakresie, biochemik Kary Mullis w swoich wypowiedziach potwierdził nieskuteczność technologii PRC do wykrywania zachorowań. Kary Mullis zmarł nagle w sierpniu 2019 r. na kilka miesięcy przed uruchomieniem projektu pandemicznego.

  1. Zastraszające społeczeństwa statystyki

Globalnym fenomenem, którego póki co nie chcą rzetelnie badać ani lekarze, ani wirusolodzy ani socjologowie, są podawane do publicznej wiadomości statystyki. Od początku pandemii COVID-19 podawane były cztery rodzaje danych: liczba zakażonych, liczba zmarłych oraz liczba ozdrowieńców. Zestawienia te były opracowane w oparciu o testy, których skuteczność warta jest tyle, co rzut monetą. Jednak to „liczba zakażonych”, czyli liczba osób, u których fałszujące wyniki testy dawały wynik pozytywny, była wskaźnikiem pozwalającym na wprowadzanie zakazów, nakazów, ograniczeń i lockdownów. Równie dobrze można by wprowadzać zakazy i ograniczenia na podstawie badań osób, które na danym obszarze mają katar.

Publikowane we wszystkich mainstreamowych mediach statystyki były narzędziem zakłamywania rzeczywistości, zastraszania społeczeństw zachodnich i przymuszania ludzi do zachowań sprzecznych z zasadami medycyny i regułami zdrowego rozsądku.

W ostatnim czasie do prezentowanych statystyk doszła jeszcze jedna zmienna: liczba osób zaszczepionych, co dodatkowo ma wywierać presję na osoby nie godzące się z propagandą segregacji sanitarnej.

  1. Brak sekcji zwłok – niechęć rządów do badania istoty choroby

COVID-19 to skrót od Coronavirus Disease czyli choroby wywołanej koronawirusem, której początki mają sięgać 2019 roku. Z uwagi na fakt, że mamy do czynienia z jedną z najgroźniejszych chorób w historii ludzkości, zadziwiające jest to, że rządy państw zachodnich, w tym rząd Polski, nie zdecydowały się na pogłębione badania tej choroby oraz skutków jakie ona wywołuje w organizmie człowieka. Dzięki temu można by opracować skuteczną terapię i procedurę medyczną, przynoszącą najbardziej optymalne wyniki leczenia pacjentów. Większość rządów i służb medycznych wydaje się nie być zainteresowana zdiagnozowaniem przebiegu tej choroby, oraz odkryciem skutecznego na nią panaceum. Oficjalne schematy leczenia proponowane przez polskie ministerstwo zdrowia zawierało rozwiązania niezgodne z codzienną praktyką lekarską, i wręcz szkodliwe dla zdrowia pacjentów.

Sekcje zwłok zmarłych na COVID-19 przeprowadzane były w Niemczech w Instytucie Roberta Kocha, jednak ich liczba była zaskakująco niska. Sekcje zwłok przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych w połowie 2020 r. wykazały pojawienie się skrzepów krwi nie tylko w płucach ale niemal w każdym narządzie zmarłych pacjentów. W Polsce, poza pojedynczymi przypadkami, brak jakichkolwiek informacji na ten temat, nie mówiąc o publicznej debacie na temat wyników tychże badań.

  1. Zakaz używania sprawdzonych, skutecznych lekarstw

Hydroksychlorochina, iwermektyna, amantadyna to nazwy lekarstw, których lekarze w większości boją się nawet wypowiadać głośno. Doktor Włodzimierz Bodnar od początku szaleństwa pandemicznego nie zamknął swojej przychodni lekarskiej w Przemyślu. Opracował i z powodzeniem stosował przez wiele miesięcy schemat leczenia COVID-19 w oparciu o bezpieczny lek- amantadynę, dzięki czemu uratował tysiące istnień ludzkich. Skuteczność tej procedury potwierdzają inni lekarze, m.in. dr Katarzyna Ratkowska. Mimo to, klinika doktora Bodnara oraz sam lekarz narażeni są na sankcje dyscyplinarne i finansowe, zagrożone grzywną w wysokości 5 mln zł i bezwzględnym zakazem stosowania amantadyny.

Przeciwnikami leczenia tanimi, sprawdzonymi od dziesięcioleci lekami, niezwykle skutecznymi w przypadku COVID-19 są członkowie Rady Medycznej , ministerstwo zdrowia, oraz większość lekarzy, bojąca się narazić oficjelom z Naczelnej Izby Lekarskiej. To jeden z największych paradoksów pandemii COVID-19, podczas której codziennie umierają ludzie nie mogący liczyć na pomoc współczesnej medycyny.

„Można wyleczyć COVID-19 w 48 godzin” – ogłasza na stronie internetowej przychodni Optima doktor Bodnar. Rząd RP, Naczelna Izba Lekarska i minister Niedzielski nie tylko nie są tym rozwiązaniem zainteresowani, co zamierzają nieposłusznego lekarza gnębić sankcjami.

Rząd RP zakontraktował jednak zakup leku Molnupiravir niezatwierdzonego jeszcze leku międzynarodowego koncernu farmaceutycznego. Kuracja tym lekiem ma podobno kosztować ok. 3 tys. zł.

  1. Brak powszechnej publicznej debaty na temat istoty choroby i leczenia

XXI wiek miał być wiekiem informacji. Setki kanałów telewizyjnych i radiowych, miliony serwisów internetowych, dziesiątki platform mediów społecznościowych. I… cisza. Rządy dysponujące setkami milionów euro, dolarów czy złotych na reklamę pandemicznych szczepionek nie są zainteresowane publiczną, powszechną debatą na temat choroby atakującej najbardziej dotkliwie każdy obszar życia ludzkiego. Minister zdrowia wraz z kilkunastoosobową Radą Medyczną przy premierze RP skupiają się na zastraszaniu obywateli kolejnymi zakazami, obostrzeniami, lockdownami, nie przekazując społeczeństwu rzetelnych wyników badań dotyczących istoty choroby, jej przebiegu, prawdziwych skutków zachorowań czy możliwości skutecznego przeciwdziałania zakażeniom.

Rządy nie są zainteresowane promocją budowania naturalnej odporności, wspierania sprawdzonego leczenia na wczesnym etapie choroby sprawdzonymi od dziesięcioleci lekarstwami – amantadyną, iwermektyną, chydroksychlorochiną. Rządy są zainteresowane jedynie wprowadzaniem i promowaniem niezweryfikowanych środków udających szczepionki oraz coraz większym ograniczaniem praw, swobód i wolności, za którymi pójdzie odbieranie majątków.

Foto: Pixabay
  1. Eksperymentalne preparaty zamiast sprawdzonych lekarstw

Temat preparatów szczepionkowych jest tak rozległy, że zasługuje na publikacje książkowe, których coraz więcej pojawia się na rynku. Dość powiedzieć, że to z czym mamy do czynienia to nie są szczepionki ale preparaty, wywołujące zaskakująco dużo niepożądanych odczynów poszczepiennych.
Nadal nie znamy długofalowych skutków działania tych preparatów na organizm człowieka.

Zgodnie z wytycznymi Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego (poprzednio Państwowego Zakładu Higieny) na opracowanie i wdrożenie jakiejkolwiek szczepionki potrzeba minimum 10 lat. Preparaty szczepionkowe podawane Polakom miały zostać opracowane i przetestowane w kilka miesięcy.

Zapowiadana w materiałach reklamowych 95% skuteczność tych preparatów ma się nijak do rzeczywistości. „Ostatnia prosta” w Polsce, program promujący drugą dawkę zbawiennego eliksiru, zamieniła się w przed, przed, przed – ostatnią prostą. Właśnie promowana jest trzecia dawka preparatu, i rozważa się podawanie dawki czwartej. Żadna instytucja państwowa w Rzeczpospolitej Polskiej nie bada składu dostarczanych do Polski i używanych wobec obywateli RP preparatów szczepionkowych. Oficjalnie nie wiadomo, co tak naprawdę znajduje się w podawanych Polakom fiolkach.

Najnowsze badania brytyjskie pokazują, że większość pacjentów szpitali covidowych (67%) i większość ofiar śmiertelnych (83%) to osoby zaszczepione tymi preparatami.

  1. Wyszczepienie całej populacji globu eksperymentalnymi preparatami paramedycznymi

Gdy w maju 2020 roku Bill Gates w wypowiedziach publicznych sugerował wyszczepienie całej populacji globu eksperymentalnymi preparatami szczepionkowymi, co bardziej rozsądni ludzie pukali się w głowę. Dziś nie tylko biurokraci zależni od wypłat pensji z publicznej kasy ale lekarze z tytułami profesorskimi nie mają nic przeciwko globalnemu eksperymentowi szczepionkowemu. Pomimo niskiej skuteczności tych mikstur, wysokiej śmiertelności przyjmujących je, nieświadomych pacjentów oraz niezbadanych skutkach w odległej perspektywie, np. wpływie tych mikstur na płodność i długość życia.  

Nie powstrzymuje ich nieskuteczność preparatów, niezbadany wpływ na ludzki organizm tych eliksirów, wytyczne nakazujące wyszczepianie małych dzieci i młodzieży, którzy właściwie nie chorują. Nie przerażają ich dziesiątki zgonów ludzi młodych, będących w pełni sił, którzy dokonali żywota na nową jednostkę chorobową: „zmarł / zmarła nagle”.

  1. Wprowadzanie drakońskich restrykcji i cyrk medialny polityków

Jeśli przypomnimy sobie jaki rodzaj ograniczeń wprowadzono wiosną 2020 r. w związku z zagrożeniem COVID-19, to być może dotrze do nas, że wcale nie chodziło tu o zdrowie i życie obywateli. Zaliczały się do nich: zakaz wychodzenia z domów, nakaz zachowania 2 metrowego dystansu na ulicach, permanentne noszenie bezużytecznych maseczek i jednorazowych rękawiczek, zakaz wchodzenia do lasu, zakaz zgromadzeń większych niż 5 osób, wliczając w to zakaz uczestnictwa we mszy świętej więcej niż 5 wiernym, choćby i w 500 metrowej katedrze. Znaczna część z wprowadzonych wówczas nakazów i zakazów utrzymywana jest do dziś. Mimo niepodważalnych dowodów na ich nieskuteczność oraz dowodów na rujnujący wpływ na zdrowie i życie obywateli, na gospodarkę, na prawidłowy rozwój dzieci i młodzieży, nakazy takie jak kwarantanny, noszenie maseczek czy przymus szczepionkowy nadal są utrzymywane.  

Z półtorarocznego doświadczenia wiemy już, że dające fałszywe wyniki testy, budowane na ich podstawie statystyki, wynikające z nich restrykcje, nakazy noszenia maseczek, przymus szczepionkowy i segregacja sanitarna (paszporty szczepionkowe) to narzędzia w wojnie rządów państw zachodnich z ich własnymi społeczeństwami.  

Pamiętajmy, że jak dotąd w 2021 r. w Polsce według oficjalnych danych na COVID-19 wraz z chorobami współistniejącymi zmarło nieco ponad 3200 osób, a bez chorób współistniejących niespełna 1000.

  1. Jedyna pandemia w historii promowana w mediach

Pandemia COVID-19 to jedyna w historii ludzkości plaga, do promocji której trzeba było wynająć aktorów i celebrytów. Loterie fantowe, w których można było wygrać gotówkę, skuter czy samochód organizowane były przez oficjalne władze RP.  Na wypromowanie preparatów szczepionkowych do lipca 2021 r. wydano z budżetu państwa ponad 1 miliard zł. Darmowa kawa, kiełbaska z rożna, milionowe nagrody na najbardziej wyszczepionych gmin w Polsce. W Europie i USA, żeby przekonać opornych proponowano 100 dolarów, darmowe kebaby, hamburgery, przejazdy taksówkami czy poczęstunki przy szwedzkim stole.  

Oficjalne dane mówią, że pomimo zmasowanych akcji reklamowych i permanentnego zastraszania Polaków, na niosący ogromne ryzyko zastrzyk zdecydowała się tylko nieco ponad połowa naszych rodaków.

  1. Rządy nie są zainteresowane zakończeniem eksperymentu pandemicznego

Z komunikatów przekazywanych nam codziennie w mediach lokalnych czy z doniesień z krajów anglosaskich, zwłaszcza z Australii i Nowej Zelandii jasno wynika, iż rządy państw zachodnich nie są zainteresowane zakończeniem projektu pandemicznego. Nie ma mowy o wykorzystaniu dostępnej wiedzy medycznej, sprawdzonych procedur czy lekarstw, o wyciągnięciu wniosków ze szkodliwych rozwiązań i obostrzeń, o zakazie globalnego eksperymentu pseudomedycznego na ludzkości, w tym na dzieciach, którego skutki już odczuwają „umierający nagle” w szpitalach, na boiskach sportowych, w domach.

Z wypowiedzi i decyzji podejmowanych przez głowy państw zachodnich, w tym zdawałoby się ostoje demokracji, jak Włochy czy Niemcy, pandemia ma trwać nadal, wraz ze wszystkimi jej konsekwencjami. Niestety społeczeństwa zachodnie nie są informowane o prawdziwym celu dalszego prowadzenia pandemicznego projektu.  

Jeśli wiadomo, że pandemia COVID-19 jest projektem pod fałszywą flagą, który wyrządził i wyrządza społeczeństwom zachodnim ogromne szkody, to należy postawić pytanie: z jakich tak naprawdę powodów i przez kogo jest prowadzony? I dlaczego rządy państw zachodnich, eksperci, naukowcy, media, służby specjalne nie stają w obronie tychże społeczeństw, którym powinny służyć?

Narzędzia i mechanizmy umożliwiające prowadzenie pandemii w obecnej wersji możemy podzielić na kilka kategorii: medyczne, psychologiczne, ekonomiczne, społeczne, polityczne,  Jednak prawdziwy powód, dzięki któremu obecna przebudowa świata jest możliwa, jest bardzo prosty: to my sami godzimy się na odebranie nam świata i stylu życia, jaki wydawał się nam naturalny, niezmienny stały. Bez naszej zgody, bez naszego przyzwolenia pandemia COVID-19 nie byłaby możliwa.

SAD

Foto: Pixabay