11 października 2024

Koniec prawa do świętego spokoju

Do niedawna wszystko działało niemal automatycznie. Poród, przedszkole, zerówka, szkoła, gimnazjum, technikum, liceum, studia (albo i nie) praca – etat lub własna firma. I podatki. W zamian za pobieraną daninę państwo miało gwarantować kilka podstawowych elementów, takich jak edukacja, służba zdrowia, bezpieczeństwo wewnętrzne i zewnętrzne, transport publiczny, drogi, dostęp do dóbr kultury, sztuki, rozrywki, natury. Im bogatsi obywatele, tym bogatsze państwo, tym więcej instytucji, dóbr kultury i natury, ze znacznie lepszym dostępem. I w znacznie lepszym gatunku. Podatki w zamian za standard życia. I święty spokój.

Prawo do świętego spokoju. Prawo do demonstrowania codziennej, rutynowej obojętności wobec spraw publicznych było jednym z cenniejszych dóbr, jakie w demokratycznym świecie wolnorynkowego kapitalizmu można było otrzymać w zamian za podatki. Płacę i wymagam. Jedynie moment wyborów i ewentualne problemy z urzędem skarbowym wyrywały nas na chwilę z zagwarantowanego nam Konstytucją prawa do nie mieszania się w sprawy państwa. Politycy, urzędnicy, policjanci, żołnierze, lekarze, pielęgniarki, naukowcy, nauczyciele, byli na utrzymaniu podatnika. Podatnik miał prawo żądać obsługi, dostępu czy usług na opisanym standardami poziomie. Media, czwarta obok trzech monteskiuszowskich władz, miały tego naszego świętego spokoju pilnować. Przy wsparciu ekspertów, naukowców i odpowiednich służb, oczywiście, których zadaniem było, w razie potrzeby, alarmowanie o zagrożeniu zajętych prozą i uciechami dnia codziennego podatników.

Pandemia skazała powyżej opisany system na likwidację. Powodów jest kilka. Po pierwsze: system okazał się skrajnie niewydolny, generując rokrocznie niemożliwe do spłacenia zadłużenie. Po drugie: najbogatsi, którzy najwięcej z tego systemu czerpali postanowili wyłączyć jego mechanizmy w taki sposób, żeby na tej operacji nie tylko nie stracić (i nie zostać rozliczonymi za własne przekręty) ale jeszcze na tym zarobić. Po trzecie wreszcie: politycy, urzędnicy, światli naukowcy i eksperci, czy usłużni pracownicy mediów postanowili zrzucić z siebie odium obywatelskiej kontroli –  zbyt wygodnie ułożyli się w swoich dotychczasowych pozycjach, żeby narażać się raz po raz na niezadowolenie rozpasanej, roszczeniowej tłuszczy.

Pandemia COVID-19 okazała się rozwiązaniem idealnym.

Jednak w społeczeństwie pozostały dotychczasowe przyzwyczajenia, mechanizmy, nawyki, oczekiwania. Demos coraz śmielej łupiony przez fiskusa nadal, odruchowo, spodziewa się dostać to, do czego został przez państwo przyzwyczajony. Jednak demos nie zauważył, że twór, który do tej pory miał zapewniać jednostkom i grupom odpowiedni standard życia, bezpieczeństwa, edukacji, leczenia, transportu, dostępu do różnego rodzaju dóbr, zmienił swojego suwerena. I pracodawcę.

Mogąc dodrukować dowolną ilość cyfrowej gotówki, organizmy państwowe cywilizacji zachodniej przestały być zależne od dotychczasowego płatnika. Politycy, urzędnicy, pracownicy służb, naukowcy, eksperci, w zamian za mglistą obietnicę utrzymania swoich dotychczasowych statusów, odwrócili się od swojego pracodawcy – podatnika. Klasa średnia nie tylko przestała być organizmom państwowym potrzebna jako dostarczyciel gotówki i poręczyciel statusów społecznych (politycznych, urzędniczych, eksperckich, etc.), co z uwagi na swoje możliwości poznawcze i dotychczasowe życiowe oczekiwania, stała się najpoważniejszym dla tych organizmów zagrożeniem.

Skutkiem wygaszania liberalnej demokracji i wolnorynkowego kapitalizmu w ich dotychczasowym kształcie jest odebranie społeczeństwom gwarantowanych dotąd prawem dóbr i wartości, w tym jednej z wartości najcenniejszej: prawa do świętego spokoju.

Niezorientowane w tym społeczeństwa żyjąc nadal w złudzie demokratycznych iluzji przesypiają moment, po upływie którego możliwe stanie się odebranie im wszystkiego co do tej pory wydawało się tym społeczeństwom dobrami i wartościami elementarnymi, trwałymi i niezmiennymi. Jak prawo nietykalności i wolności osobistej, wolności słowa i wyznania, prawo do uczciwego sądu, prawo decydowania o własnym zdrowiu, prawo swobodnego przemieszczania się, prawo własności, prawo do życia.

W systemie wolnorynkowego kapitalizmu pewne były śmierć i podatki.  W świecie Nowej Normalności pewna jest tylko śmierć. Podatki przestały odrywać swoją podstawową rolę – wystarczającej opłaty za święty, obywatelski spokój.

SAD

Foto: Pixabay