W jaki sposób autorytarne (totalitarne) Chiny, rządzone silną ręką przewodniczącego Komunistycznej Partii Chin Xi Jinpinga mogą być prezentowane patriotycznemu elektoratowi w prawicowych mediach jako „szansa rozwojowa, pakiet gospodarczych i cywilizacyjnych korzyści” możemy się przekonać studiując wywiad komentatorów związanych ze stroną internetową Nowy Ład. Panowie Konrad Smuniewski i Damian Adamus korzystając z gościnności Mediów Narodowych snują bezkrytyczną opowieść o „wielkim mocarstwie” przekonując, mniej lub bardziej świadomie, prawicowe środowiska do skutecznych chińskich rozwiązań.
Wywiad dostarcza pozytywnych (w kontekście chińskim) i negatywnych (w kontekście państw zachodnich) przykładów, tez, twierdzeń i narracji połączonych z elementami manipulacyjnymi. Prochińska propaganda sączona jest umiejętnie, stopniowo, prawie niezauważalnie, najczęściej w kontekście potencjalnych korzyści, bez uwzględniania potencjalnych zagrożeń. Jeżeli w tej opowieści pojawiają się zagrożenia, to są one niewielkie, marginalne, niewarte rozważania. Zresztą na Zachodzie i tak jest znacznie gorzej, więc po co zajmować się drobiazgami.
W opowieści panów Smuniewskiego i Adamusa wyróżnić można 10 głównych osi narracyjnych, wokół których budowany jest pozytywny wizerunek Państwa Środka. Pozwolę sobie przytoczyć konkretne wypowiedzi, sposoby budowania narracji, argumentację rozmówców, podsumowując każdą z narracyjnych osi krótszym lub dłuższym komentarzem. Jak każda skuteczna propaganda (uważam, że wywiad ten może być rozpatrywany w kategoriach niebezpiecznego narzędzia propagandowego) omawiana opowieść zawiera szereg informacji, tez i wniosków prawdziwych. Postaram się wyświetlić, w jaki sposób informacje, tezy i wnioski wykorzystywane w materiale posłużyły do zbudowania wielowątkowej narracji o silnych, skutecznych politycznie i gospodarczo, neutralnych ideologicznie i bezpiecznych dla partnerów biznesowych, omnipotentnych Chinach, na oddziaływanie których chylący się ku upadkowi, zmurszały Świat Zachodni jest skazany.
Narracja nr 1: Rosja sprzyja Chinom, Ameryka jest daleko
Początek rozmowy buduje szerokie tło opowieści. Patrząc na Wschód musimy dostrzec grę interesów nie dwóch a trzech mocarstw: Stanów Zjednoczonych, Chin i Rosji, gdzie rola tej ostatniej w przyszłym, nieuniknionym konflikcie pomiędzy obecnym (USA) i nowym (Chiny) hegemonem z pozoru może wydawać się niepewna. Bezpośrednie sąsiedztwo, historia, wspólna granica oraz interesy geopolityczne, polegające m.in. na wypchnięciu Jankesów z Euroazji sprzyja zacieśnieniu relacji rosyjsko-chińskich.
„Elity rosyjskie, na pewno, bardziej ufają elitom chińskim” (niż amerykańskim- przyp. SAD)– konkluduje red. Adamus. I z pewnością ma rację.
Wnioski, jakie widzowie powinni wyciągnąć: z perspektywy Polski stawianie na zajęte swoimi problemami, odległe Stany Zjednoczone pozbawione jest sensu. Rosja sama w sobie stanowi siłę, próbuje wejść do europejskiego systemu bezpieczeństwa. W sojuszu z Państwem Środka będzie stanowić potęgę nie do zatrzymania, której i tak będziemy musieli ulec. Więc może lepiej się dogadać.
Narracja nr 2: Potęga Chin na tle Rosji, bezradna Ameryka na dwóch frontach
W drugiej narracji otrzymujemy porównanie Państwa Środka z Rosją, która do niedawna była jednym z dwóch najpotężniejszych mocarstw świata. Chiny mają 10-krotnie większą gospodarkę, 10-krotnie większą populację. Dysproporcja pomiędzy rozwiniętymi technologicznie Chinami i zapóźnioną Rosją jest znacząca. Rosja poprzez swoje działania uruchamiające front zachodni realizuje interesy Chin w rywalizacji tego państwa ze Stanami Zjednoczonymi.
„Chiny nie są egzystencjalnym zagrożeniem dla interesów elity rosyjskiej” – stwierdza red. Adamus nie wspominając przy tym, czy mogą być egzystencjalnym zagrożeniem dla rosyjskiego społeczeństwa.
W podtekście: Chiny mają zdecydowaną przewagę nad Rosją i mogą nas przed nią obronić (w ostatnich dniach pojawiła się narracja o interwencji Xi Jinpinga u Władimira Putina, by ten nie rozpoczynał wojny na Ukrainie przed Igrzyskami Olimpijskimi w Pekinie). Chiny nie są zagrożeniem dla warstwy elit polskich, skoro nie są zagrożeniem dla elit rosyjskich. USA nie mają szans skutecznego prowadzenia wojny na dwóch kierunkach: Rosyjskim i Tajwańskim, stąd agresywne działania Rosji są w interesie Chin.
Narracja nr 3: Przewaga systemu chińskiego nad amerykańskim
Państwo Środka ma znaczące przewagi nie tylko nad zapóźnioną technologicznie Rosją ale też nad kapitalistycznymi Stanami Zjednoczonymi. Dzieje się tak przede wszystkim dzięki istniejącemu w Chinach systemowi politycznemu, który posiada „zdolność do mobilizacji zasobów do celów politycznych”. Silne, wszechwładne państwo (Komunistyczna Partia Chin liczy ponad 95 milionów członków – przyp. SAD) posiada szereg narzędzi pozwalających na łamanie oporu krnąbrnych kapitalistów (przykład miliardera, właściciela serwisu internetowego Alibaba Jacka Ma). Biznes cyfrowy i giełda chińska podporządkowane są interesom politycznym. To działa.
Państwo chińskie ma jasny i konkretny cel polityczny, dzięki czemu skutecznie angażuje w swoje działania kapitał lokalny ale też kapitał amerykański.
Korporacje amerykańskie nie współpracują z tamtejszym rządem. System polityczny jest nieskuteczny do tego stopnia, że kapitał z Wall Street finansuje rozwój chińskich korporacji cyfrowych, co dodatkowo wzmacnia azjatyckie imperium i osłabia USA.
„Żyjemy w ułudzie. Główną różnicą między zachodnim a chińskim systemem jest, moim zdaniem to, że to korporacje są agregatorem danych i to one są ostateczną instancją, gdzie te dane są przetwarzane. W Chinach to państwo posiada ostateczną decyzyjność jeżeli chodzi o ich używanie, możliwość wglądu” – stwierdza w dalszej części rozmowy red. Adamus.
W podtekście: Scentralizowane (totalitarne w zasadzie) Chiny w istotnych dla państwa sprawach potrafią podporządkować sobie kapitał i skutecznie realizować założone cele. Hipotetycznie w interesie tamtejszego społeczeństwa (w domyśle), które dzięki tym zabiegom państwa odnosi wymierne korzyści – jakie, tego panowie już nie mówią. Amerykański system polityczny nie potrafi zmobilizować zasobów społecznych i kapitałowych do długotrwałych celów gospodarczych oraz politycznych. Chiński system polityczny trzymający w ryzach kapitał jest bardziej efektywny, działa sprawniej. Nie wiadomo tylko w czyim interesie (realnie).
Narracja nr 4: Społeczeństwo chińskie zjednoczone wokół celów państwa
„Społeczeństwo w Chinach dzięki (sic!) cenzurze i odgórnej linii ideologicznej jest zjednoczone wokół celu jakim jest wielki renesans Wielkiego Narodu Chińskiego” – stwierdza wprost red. Adamus.
„Społeczeństwo żyje nacjonalizmem i kulturalizmem” – dodaje pan redaktor, który nie komentuje stosowanych przez chiński reżim metod.
W przeciwieństwie do chińskiego społeczeństwo amerykańskie jest głęboko podzielone, a istniejące tam podziały tylko będą się pogłębiać. Zauważalne są coraz większe pęknięcie ideologiczne.
Wnioski: Dzięki cenzurze, przymusowi i odgórnej linii ideologicznej, wdrażanej i egzekwowanej przez narzędzia socjotechniczne, technologiczne czy partyjną egzekutywę (co 15 mieszkaniec jest członkiem Komunistycznej Partii Chin wliczając w starców i dzieci) osiągane jest zjednoczenie społeczne, dzięki któremu państwo może realizować własne cele. Zdrowy nacjonalizm i fascynacja własną kulturą nie mogą być przecież czymś złym – są to zjawiska charakterystyczne dla polskiej prawicy, zatem blisko nam do Państwa Środka. Nie naśladujmy zdezintegrowanego społeczeństwa zachodniego – podążajmy ścieżką chińską.
Narracja nr 5. Chiny nie mają impulsu misyjnego – to inna bajka
Zaznaczyć należy, że jest to niezwykle niebezpieczna i nieprawdziwa narracja prochińska, mająca na celu osłabienie wrażliwości społeczeństw zachodnich na realizowaną bezwzględnie przez chińskie państwo i służby politykę rozprzestrzeniania oraz implementowania rozwiązań totalitarnych na Zachodzie.
W omawianym wywiadzie warto wsłuchać się w teść pytania z rozbudowaną tezą, jakie próbuje budować pan Smuniewski (ok. 15:15 min. wywiadu), gdzie z zapałem prezentuje narrację o demoliberalnej ideologii wciskanej przez Jankesów wraz z pakietem instytucji każdemu z państw, z którym robią interesy, przeciwstawiając im neutralne ideowo Chiny, które „nie realizują żadnego interesu politycznego (…) nie narzucają jakiegoś modelu cywilizacyjnego” krajom, z którymi współpracują.
Z obszernego podprowadzenia skwapliwie skorzystał redaktor Adamus, który stwierdził, że:
„Chiny od zawsze były osobną cywilizacją, nie posiadały tego impulsu misyjnego, nie posiadały chęci cywilizowania. Można powiedzieć, że nawet dzisiaj Chiny ciągle podkreślają, że ich model jest unikatowy i jest nie do przeszczepienia w żadnym innym miejscu na świecie.” (17:15)
Podobną linię narracyjną możemy znaleźć również w wywiadzie, jakiego udzielił niedawno dr Jackowi Bartosiakowi prof. Bogdan Góralczyk (ok. 47 min. rozmowy).
Kwestia rzekomego braku „impulsu misyjnego” w międzynarodowych działaniach imperium chińskiego jest niezwykle istotna, i wymaga odrębnego, obszernego omówienia.
Prawdą jest, że główny produkt eksportowy Stanów Zjednoczonych, czyli „demokracja liberalna” został nieodwracalnie skażony w wyniku sfałszowania ostatnich wyborów prezydenckich, o czym pisałem m.in. w grudniu 2020 r. w tekście Ameryka traci twarz i pozycję hegemona.
Wnioski: Chińską „ideologią eksportową” był do niedawna komunistyczny autorytaryzm, który przekształcony został w cyfrowy totalitaryzm oparty na systemie kredytu społecznego, wspieranego technologiami Big Data, sztucznej inteligencji i 5G. To w Państwie Środka wypracowano rozwiązania technologiczne (5G i 6G) mające służyć wprowadzeniu powszechnej i nieodwracalnej kontroli społecznej 1.4 miliarda chińskich obywateli. O tym eksperci sinolodzy prowadzący dyskusję w prawicowych mediach zdają się nie wiedzieć. Według nich Chiny „nie narzucają modelu cywilizacyjnego” w odróżnieniu od USA, ponieważ rzekomo nie mają ideologii na eksport. Powyższe twierdzenie jest w swej istocie niezwykle niebezpiecznym zabiegiem propagandowym i manipulacyjnym.
Narracja nr 6: Cyfrowy totalitaryzm zapewnia gospodarczy wzrost
Uzupełnieniem narracji o „braku misyjności Chin” jest przekaz dotyczący budowy efektywnego systemu społeczno-politycznego „opartego na danych”. Panowie prowadzą rozważania dotyczące wyboru przed jakim najprawdopodobniej stanie nasza cywilizacja: Czy państwa zachodnie zdołają wznieść się ponad skostniałe liberalno-demokratyczne zabobony, będą gotowe wyzbyć się ograniczających rozwój gospodarczy tak zwanych „praw człowieka”, „zreflektują się” i wybiorą sprawdzone rozwiązania chińskie?
Redaktor Adamus pyta wprost i serio:
„Czy Zachód szeroko pojęty przywiązany tradycyjnie do swoich wolności obywatelskich, itd., czy będzie w stanie poświecić ten wzrost gospodarczy dla zachowania swojej wolności? Czy może jednak stwierdzą ludzie szeroko pojętego zachodu, że OK, odpuszczamy wolności obywatelskie, ale za to mamy prosperity, mamy za to wolność gospodarczą.”
Wnioski: Z punktu widzenia dyskutantów dylemat jest niezwykle istotny: jeżeli rozwiązania społeczno-polityczne „oparte na danych”, czyli na powszechnej inwigilacji i kontroli (system kredytu społecznego) będzie przynosić 2-3 razy większy wzrost gospodarczy, to czy warto trzymać się takich przeżytków jak prawa i wolności obywatelskie, a co za tym idzie wolność słowa, przekonań i wyznania. W tym miejscu pryska mit o państwie nieposiadającym „impulsu misyjnego” ponieważ misją totalitarnych Chin jest upowszechnienie właśnie takiego, totalitarnego rozwiązania.
Rozmówcy pomijają w swojej dyskusji jeszcze jeden ważny dylemat: Po co niewolnikowi wzrost gospodarczy i dobrobyt? Jakie korzyści z prosperity będą płynąć dla nieboszczyka?
Narracja nr 7: Chiny jako gospodarczy wzór- siła, globalizacja, budowa klasy średniej
Państwo Środka stosuje merkantylną strategię gospodarczą. Nastawione jest na zysk, chce robić interesy z całym światem. Jest gotowe do globalnej konkurencji, ponieważ stworzyło korporacje, które są w stanie rywalizować na globalnym wolnym rynku. Sprytnie wykorzystało Świat Zachodu, który zezwolił mu na przystąpienie do Światowej Organizacji Handlu 2001 r. Według narratorów to dzięki WTO Chiny zdobyły szereg technologii (a nie dzięki wykradaniu tychże od przedsiębiorstw, które budowały tam fabryki), w wyniku czego zbudowały potencjał technologiczny oraz konkurencyjność.
Wnioski: Panowie analitycy zapominają o dziesiątkach tysięcy firm i przedsiębiorstw, których technologię Chińczycy po prostu kopiowali, wykradali i stosowali w swoich rozwiązaniach. Zapomnieli również o setkach tysięcy chińskich studentów czerpiących wiedzę na amerykańskich i brytyjskich uniwersytetach, dzięki czemu „zbudowanie potencjału i konkurencyjności” było w ogóle możliwe. To dorobek cywilizacji zachodniej, rozwiązania wypracowane w państwach demokratycznych umożliwił Chinom dokonanie „skoku” nad którym roztaczają zachwyty współpracownicy Nowego Ładu.
Od pana Adamusa słyszymy, że „Chiny przejęły globalizację”, jednocześnie „nie stosowały się do reguł WTO (…) i wycisnęły WTO jak cytrynę.” Czyli łamały reguły, kradły technologie i na tej podstawie dokonały cywilizacyjnego skoku. Nie wiadomo tylko: uczyć się od nich takich metod gospodarczych, czy skapitulować i podporządkować się?
Narracja nr 8: Chiński skok technologiczny i ucieczka do przodu
W dalszej części rozmowy słyszymy romantyczną opowieść o skoku Chin z XIX wprost w XXI wiek, co miało się odbyć bez etapów pośrednich. Zaoszczędziło to Chińczykom wielu kłopotów i utrapień. Zafascynowani panowie Smuniewski i Adamus rozpływają się w pochwałach nad płatnościami już nie gotówką, czekami czy kartami kredytowymi, lecz telefonem, twarzą, elementami biometrycznymi, jakie są w Państwie Środka powszechne. Nie to co w zapóźnionych Stanach Zjednoczonych, gdzie nadal popularne są czeki, a w Chinach to już nawet kart kredytowych nie ma. „To pokazuje jaki to jest skok”, „zaawansowany etap płatności bezgotówkowych”– stwierdza wyraźnie zafascynowany red. Adamus.
Przemyślni Chińczycy nie skupiali się np. na rozwoju technologii budowy silnika spalinowego, tylko postanowili się skoncentrować na „dominacji w następnej fazie technologii, czyli samochodach elektrycznych”. Chiny są podobno w czołówce wynalazców jeśli chodzi o baterie elektryczne do samochodów.
Konkludując: Hop i skok. Same plusy. Chiny same zrobiły taki cywilizacyjny skok o 100 lat, samodzielnie. Hop i już. Gospodarczy cud. Zdolni są ci Chińczycy. Geniusze można powiedzieć. Tak, w pewnym uproszczeniu, przedstawione są przez panów Smuniewskiego i Adamusa trwające ok. 40 lat procesy zmian gospodarczych od zacofanego, zabiedzonego, państwa chłopskiego, do globalnego hegemona. Nie mówią przy tym nic o 70 milionach ofiar śmiertelnych Rewolucji Kulturalnej lat ’60 i ’70 oraz setkach milionów przymusowych robotników lat ’90 i ‘2000, pracujących dla koncernów zachodnich w warunkach obozowych. Miliony istnień ludzkich, setki milionów robotników- niewolników – takimi ofiarami został okupiony renesans Wielkiego Narodu Chińskiego.
Narracja nr 9: Chińska infrastruktura kręgosłupem rozwoju
Panowie Smuniewski i Adamus zachwalają niesamowity rozwój infrastruktury głównie kolejowej w Chinach i poza nimi, oraz jej wpływ na rozwój nie tylko handlu, globalizację, pozycję Chin i realia polityki międzynarodowej. Budowa nowego jedwabnego szlaku lądowego to integracja transportowa Euroazji.
„Szeroko pojęta infrastruktura jest szkieletem gospodarki. Bez odpowiedniej jakości i przepustowości infrastruktury nie ma szans budowania konkurencyjnej gospodarki, nie ma szans na odpowiednią mobilność, stwarzanie szans biznesowych, interakcji pomiędzy miastami, między regionami. Chińczycy dobrze to rozumieli. Posiadają teraz najdłuższą sieć kolei wysokich prędkości.” – popada w zachwyt red. Adamus.
Nowa, globalistyczna koncepcja z głównym udziałem Chin zakłada „budowę Euroazji od Lizbony po Władywostok i… Szanghaj.”
Wnioski: Wdrożenie koncepcji nowego Jedwabnego Szlaku, czyli pasa transmisyjnego, umożliwiającego przesyłanie ogromnych ilości towarów, dystrybucję wpływów politycznych oraz ideologicznych stanowi poważne zagrożenie gospodarcze i cywilizacyjne dla państw zachodnich. Permanentne wpięcie Europy w chiński system towarowy, a co za tym idzie informacyjny, polityczny i kulturowy, uniemożliwi odbudowę infrastruktury produkcyjnej na Starym Kontynencie, co skutkować będzie kulturową i cywilizacyjną anihilacją państw zachodnich.
Narracja nr 10: Chiny gospodarczą szansą dla Polski
Czy Polsce przeszły koło nosa chińskie okazje i szanse związane z jedwabnym szlakiem? – pytają zatroskani dyskutanci. Dzięki uzyskaniu statusu „celnego huba” dla chińskich towarów, Polska mogłaby zyskać kilka- kilkanaście miliardów złotych. Nasi przedstawiciele polityczni musieliby jednak bardziej się postarać i nie psuć chińskich interesów w naszym kraju, jak zrobił to Antonii Macierewicz. Konkurencja jest duża. Nawet Kaliningrad i Budapeszt wyprzedziły nas i budują terminale przeładunkowe dla chińskich towarów. Polskich decydentów cechuje bierność i pasywność w sprawach chińskich, ale uległość wobec nacisków amerykańskich.
Wnioski: Panowie eksperci nie borą pod rozwagę scenariusza odbudowy polskiej gospodarki, polskich zakładów pracy, produkcji polskich towarów i wyrobów zaawansowanych, które moglibyśmy sprzedawać Chińczykom i Europejczykom, a marże pozostawałyby w naszych kieszeniach.
Pozostałe linie narracyjne godne omówienia
W omawianym tu wywiadzie ale też w innych wystąpieniach publicznych redaktorów związanych z Nowym Ładem, który po przesłuchaniu ich wystąpień na temat Państwa Środka pozwoliłem sobie określić w jednej z rozmów Nowym Chińskim Ładem, odnaleźć możemy szereg innych prochińskich figur narracyjnych i propagandowych godnych odnotowania. W mojej ocenie w przyszłości warto opisać i usystematyzować m.in. takie wątki jak: wyższość systemu jednopartyjnego (autorytaryzm, jednomyślność partyjna) nad wielopartyjnym (demokracja); wykorzystanie sztucznej inteligencji w systemie dochodzeniowym i sądowniczym; cenzura jako pozytywny regulator dostępnych treści oraz budowy zdrowego społeczeństwa; Chiny, jako wzorcowe państwo narodowe; zadowolenie społeczeństwa chińskiego z panującego tam „modelu demokracji”, co mają potwierdzać tamtejsze badania opinii publicznej.
Przewodnicy po potiomkinowskich wioskach
Słuchając panów ekspertów z Nowego Ładu możemy odnieść wrażenie, że zamiast chłodnej, wyważonej, merytorycznej analizy, w wywiadzie słyszymy nagranie przewodników po potiomkinowskiej wiosce. Kto ciekaw, niech sprawdzi co to były za miejsca i czemu służyły.
Piejący z zachwytu nad skokiem gospodarczym, infrastrukturalnym i technologicznym Chin prawicowi narratorzy zapomnieli prześledzić i uświadomić widzom, iloma dziesiątkami milionów istnień ludzkich okupiony musiał być ten cywilizacyjny awans w niespełna 40 lat. Ile setek milionów istnień w najbliższych latach będzie musiał pochłonąć cyfrowy totalitaryzm? Odpowiedzi na tak postawione pytanie też panów redaktorów zdają się nie interesować. Tak jak nie interesuje ich w przypadku totalitarnych Chin pytanie kluczowe: Do czego niewolnikowi (a tym bardziej nieboszczykowi) potrzebny jest dobrobyt?
SAD
Foto: Flickr Creative Commons